„Stoję na najwyższej półce twojej domowej biblioteki, wciśnięta między stare, pożółkłe, od wielu lat nietknięte tomy encyklopedii Orgelbranda, do których jestem podobna z formatu i objętości. I tak stojąc od wielu lat niedostrzeżona, nieomal niewidzialna, spokojnie medytuję nad moim niewesołym losem. Tematem moich najczęstszych medytacji jest pytanie: po co kupiłeś mnie, człowieku, po co zapłaciłeś za mnie trzysta złotych, po co dźwigałeś mnie w teczce przez miasto i po co mnie przyniosłeś do domu? Po co? Czy po to, aby przerzucić kilka moich stronic, przeczytać pobieżnie na chybił trafił kilka wybranych wersetów, spojrzeć na mnie z bogobojnym drżeniem i odstawić nabożnie na najgórniejszą półkę w księgozbiorze? (…)”
To fragment opowiadania Romana Brandstaettera (człowieka rozmiłowanego w Biblii) pt. „Lament nieczytanej Biblii”.
Są to żale księgi, ustawionej na najwyższej półce, od lat nietkniętej.
Biblia medytuje nad swym niewesołym losem, powtarzając jak refren pytanie skierowane do jej właściciela, który miał wiele okazji, by sięgnąć po nią, ale nigdy tego nie zrobił.
A co powiedziałaby Twoja? Zachęcamy do autorefleksji - małych i dużych - w Biblijnym Tygodniu, który aktualnie przeżywamy.
Sięgnij po chociaż krótki fragment. Dodatkową inspiracją niech będą wykonane przez nas reklamy